Szlak czarny Żabnica Skałka - Słowianka

Opis i galeria zdjęć z czarnego Szlak czarny Żabnica Skałka - Słowianka szlaku Żabnica Skałka (598 m) Słowianka (830 m)
Żabnica Skałka (598 m)
Słowianka (830 m)
Długość odcinka: 3.0 km
Czas przejścia: 0.50 godz.   Suma podejść: 0 m    Śr. nachylenie: 0%    GOT: 3 pkt.

W przeciwnym kierunku:
Czas przejścia: 1.50 godz.    Suma podejść: 260 m    Śr. nachylenie: 8.7%    GOT: 6 pkt.
Udostępnione przez użytkowników opisy wycieczek obejmujące czarny szlak Żabnica Skałka - Słowianka

Żabnica Skałka-Zawoja czerw.szlak

Autor: kiki59

Opracowano: 2012-08-26 22:16:06

Trasa: Żabnica Skałka Słowianka Schronisko PTTK Hala Rysianka Trzy Kopce Schronisko PTTK Hala Miziowa Pilsko Schronisko PTTK Hala Miziowa Przełęcz Glinne Beskid Korbielowski Jaworzyna (1047 m) Mędralowa Zachodnia Mędralowa Przełęcz Jałowiecka Nad Czatożą


Trochę słońca, trochę deszczu. Wg gps trasa łącznie wyniosła 47,4 km, czas poruszania się 12 godzin.


Żabnica Skałka-Słowianka-Rysianka-Żabnica Skałka

Autor: Majka_W

Opracowano: 2013-11-16 17:49:29

Trasa: Żabnica Skałka Słowianka Schronisko PTTK Hala Rysianka Żabnica Skałka


Choć prognoza pogody przeiwdywała przymrozek  to  się nie sprawdziło. Temperatura cały czas była w  przedziale 5-7 stopni, były z rana lekkie przymglenia, ale im wyżej i dalej tym lepiej. Na Słowiance przywitało nas juz słońce. które towarzyszyło nam juz do końca wycieczki. Na trasie spotykaliśmy głównie biegaczy, ale w schronisku na Rysiance turystów też nie brakowało. Błota też było pod dostatkiem, zwłaszcza na tych odcinkach gdzie były prowadzone prace budowlane i leśne. Szlak zielony ma wreszcie nowe oznaczenia.


Żabnica-Słowianka 02.06.2013r

Autor: GraDar

Opracowano: 2014-03-22 14:57:59

Trasa: Żabnica Skałka Słowianka Żabnica Skałka


To juz nasz ostatni wypad do ostatniego w tej okolicy schroniska, a właściwie Stacji Turysty "Słowianka". Tym razem wybraliśmy sie z Sylwią oraz suczką Rudzią. Szlak niezbyt trudny chociaż trochę podejść w kość dawało, ale za to przy ostatnim podejściu radość była wielka.

Za to nam wszystkim potem posiłek pod ST smakował jak nic !!!!

Potem kilka fotek pod ST Słowianka

   

Suczka mimo swoich krótkich nóżek śmiało rwała do góry ale jednak przy ostrych podejściach i zejściu "jechała" w plecaczku.

Krótki postój na napojenie Rudzi podczas powrót do Żabnicy.

Pozdrawiamy.  Grażyna i Darek.


Słowianka Romanka Rysianka

Autor: RudaBeskidzka

Opracowano: 2021-04-05 23:12:24

Trasa: Żabnica Skałka Słowianka Romanka Schronisko PTTK Hala Rysianka Żabnica Skałka


W poszukiwaniu wiosny tuż przed Wielkanocą postanowiłam odwiedzić Beskid Żywiecki i załapać się na krokusy na halach. I wiecie co? I gówno. Miejscami dosłownie, ale po kolei.
Punktem startowym jest Żabnica Skałka. Miejsce gdzie zaczyna się mój ulubiony szlak, tzn. Hala Boracza, Hala Lipowska i Rysianka. Tym razem jednak wybrałam coś innego. Zazwyczaj przy szlakowskazie odbijam w prawo, ale nie dziś. Ruszam w lewo czarnym szlakiem na Słowiankę – trasa na godzinę. Najpierw trawnikiem między domami aby dosłownie po minucie wyjść na asfalt. Zaczyna się łatwo – podejrzane. Droga asfaltowa z czasem zamienia się w drogę szutrową. Obok płynie potok – zdecydowanie widać koniec zimy i wiosnę – wody jest dużo i jest mętna. Miejscami widać spływające zboczami źródełka. Lubię te źródła. Zawsze dodają mi siły na szlaku. Kropla drąży skałę, a krok za krokiem pozwala zdobyć szczyt. Idziemy drogą leśną – za składem drzewnym robi się coraz bardziej błotniście. I nie tylko błotniście. Biegnie tędy również szlak konny, więc końskie pamiątki leżą wszędzie. Cieszę się, że mój pies nie pała miłością do takich atrakcji bo byłoby eterycznie. Kawałek dalej przez szlak płynie potok, więc buty i psie łapki można opłukać. Za potokiem szlak robi się bardziej stromy. Im wyżej tym bardziej wilgotno i mgliście. Robi się klimatycznie, mistycznie. Po godzinie z kawałkiem docieramy na Słowiankę. Wita nas urocza drewniana chata – Górska Stacja Turystyczna na Słowiance. Przemiła właścicielka, która kocha zwierzęta, psy rezydenci i konie. Z racji covid budynek jest zamknięty, działa tylko zewnętrzny sklepik. Wymieniam kilka uprzejmości z gospodynią i zakupuję miód faceliowy (jaka stara taka głupia, będę nosić), Hienka swoim urokiem zapracowała na kawałek kiełbaski. Po szybkiej kawie ruszam dalej, za niebieskimi (i przez pewien czas czerwonymi) znakami na Romankę. Mgła robi się coraz bardziej intensywna. Dosłownie po kilku minutach mijam opuszczone gospodarstwo – w połączeniu z tumanami mgły robi niesamowite wrażenie. Za opuszczonym domem szlak prowadzi dość rozległą halą, w normalnych warunkach można się zgubić, bo nie ma tyczek z oznakowaniem, a przy mgle której widoczność ogranicza się do wyciągniętej ręki, trzeba polegać na dobrej orientacji w terenie, ale przynajmniej jest w miarę płasko. Za Suchym Groniem szlak czerwony odbija bezpośrednio na Rysiankę, ja trzymam się niebieskiego zaczyna się robić stromo. Od wilgoci mam już całe mokre włosy, jak nic będą rude loki. Robi się coraz bardziej błotniście. Z każdym kolejnym metrem mam coraz cięższe buty od błota. Po pół godziny błoto zostaje zastąpione płynącą po szlaku wodą. Krok za krokiem, krok za krokiem. Woda została zastąpiona śniegiem, takim ubitym. Z góry mijają nas turyści, którzy cieszą się, że znika śnieg – oj nie wiedzą jeszcze o tym błocie poniżej. Po dość intensywnym podejściu szlak zaczyna biec wzdłuż zbocza, to śnieg, to skałki to lód, robi się węziej no i ta mgła. Wg szlakowskazu powinnam być już na szczycie, ale końca nie widać, ale za to wychodzi słońce. Po jakiś 30 minutach i jakiś 30 zapadnięciach się w śniegu do połowy uda, docieram na szczyt. W nogach mam 7,2 km, ale czuję jakby było tego więcej. Mam wrażenie, że czasy na oznaczeniach szlaków kłamią. Romanka jest jednym z pierwszych odwiedzanych turystycznie szczytów Beskidu Żywieckiego. Przed I wojną światową znajdował się tu nawet schron dla narciarzy. Łyk ciepłej herbaty, podziwianie kapliczek i czas ruszyć żółtym szlakiem w stronę Rysianki – zgodnie ze znakiem to tylko godzina. Teraz trochę w dół, ale wcale nie jest łatwiej, co kilka kroków zapadam się w śniegu, po udo. Pełna optymizmu docieram na Przełęcz Pawlusia – tu już nie ma śniegu, jest piękne słońce, od razu robi się ciepło, góry parują. Jest pięknie, w oddali widać Pilsko i Królową o i nawet Skrzyczne i Baranią Górę. Jestem z siebie dumna, zaczynam rozróżniać panoramy górskie. Optymizm się utrzymuje – znak przy którym ponownie szlak niebieski i czerwony łączą się pokazuje 25 minut do schroniska na Rysiance. Niestety pojawia się znowu śnieg i zapadanie się w nim. Po minięciu Hali Pawlusia dołącza również zielony szlak – i uwaga oznaczenie na nim, że schronisko będzie za 25 minut – znaki czasem kłamią. Po jakiś 30 minutach docieram do schroniska. Nie ma krokusów, bo jest śnieg. Gorąca herbata, żurek i kiełbasa dla psa i ruszam dalej. Zielonym do Żabnicy. Wracam więc na Halę Pawlusia i tu uwaga trzeba mocno odbić w lewo wzdłuż drzew i szukać wejścia w las, gdzie pojawią się zielone znaki. Zwracam na to uwagę bo zielona strzałka namalowana na drzewie wskazuje nie do końca właściwy kierunek. Trasa przez las idzie już w dół i nie ma na niej śniegu. Po 15 minutach trzeba założyć raczki, bo pojawił się lód. Schodzi się szybko. Jest takie miejsce gdzie mamy rozstaj dróg: prawo, lewo i na wprost – szlak mówi na prawo, ja jednak idę prosto – znany już mi skrót drogą leśną, pozwala zaoszczędzić jakieś 15-20 minut. W pewnym momencie szlak przecina również asfaltowa droga, należy ją minąć i za znakami szlaku iść dalej w las. Schodzi się do mostka i uroczej kaskady. Za mostkiem czeka nas już spacer drogą. Po drodze jest okazja do podziwiania prawdziwych dzieł sztuki, pięknych drewnianych domów i rzeźb.
 
 

 


https://www.facebook.com/RudaBeskidzka