Szlak niebieski Schronisko PTTK Luboń Wielki - Rabka Zaryte

Opis i galeria zdjęć z niebieskiego Szlak niebieski Schronisko PTTK Luboń Wielki  - Rabka Zaryte szlaku Schronisko PTTK Luboń Wielki (1022 m) Rabka Zaryte (470 m)
Schronisko PTTK Luboń Wielki (1022 m)
Rabka Zaryte (470 m)
Długość odcinka: 3.3 km
Czas przejścia: 0.50 godz.   Suma podejść: 0 m    Śr. nachylenie: 0%    GOT: 4 pkt.

W przeciwnym kierunku:
Czas przejścia: 1.50 godz.    Suma podejść: 550 m    Śr. nachylenie: 16.7%    GOT: 9 pkt.
Adresy stron z opisami wycieczek obejmujących niebieski szlak Schronisko PTTK Luboń Wielki - Rabka Zaryte
Udostępnione przez użytkowników opisy wycieczek obejmujące niebieski szlak Schronisko PTTK Luboń Wielki - Rabka Zaryte

Mszana Luboń Rabka Zaryte

Autor: AnnaK

Opracowano: 2013-04-25 12:28:52

Trasa: Przełęcz Glisne Schronisko PTTK Luboń Wielki Rabka Zaryte


 

Schronisko na Luboniu wielkim od zawsze stanowiło dla mnie wyzwanie. I właściwie nie wiem dlaczego tak późno się w nim zjawiłam. Może dlatego, że jakoś wcześniej  nie było okazji, a może po prostu musiał nadejść ten mój odpowiedni moment...
Postanowiliśmy wyjść do schroniska szlakiem czerwonym od Przełęczy Glisne. To część tzw. Głównego Szlaku Beskidzkiego i odcinek Małego Szlaku Beskidzkiego, który prowadzi od Straconki w Bielsku-Białej, własnie na Luboń. U gospodarzy zostawiliśmy samochód i ruszyliśmy szlakiem pnącym się w tym miejscu delikatnie pod górę. Wokół nas rozpościerał się przepiękny widok na Dolinę Mszanki (?) i okoliczne szczyty Beskidu. Zachęceni słoneczkiem i leżącymi przy trasie pniakami przysiedliśmy na jednym z nich na spóźnione śniadanie. Nigdzie indziej tak mi nie spakowała świeża bułka z serkiem śmietanowym ;)
Pokrzepieni chwilą odpoczynku, nacieszyliśmy oczy widokami i po chwili za znakami weszliśmy w las. Tutaj droga stawała się coraz bardziej stroma, a widoki zasłaniały gęsto rosnące drzewa. Nie przeszkodziło to jednak moim chłopcom w znalezieniu sensu naszej całej wycieczki właśnie w tym miejscu. Jeżyny! ;) Podejrzewam, że wychodzilibyśmy dużo szybciej, gdyby nie te niewielkie czarne kuleczki, które na zajęły ich skutecznie na dłuższy czas.
Ślimacze tempo sprawiło, że zamiast 45 minut pod górę wychodziliśmy prawie dwa razy dłużej. Ale chyba się opłaciło, skoro brzuchy dopełniły się takimi pysznościami. Samo schronisko zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Do tej pory mogłam tylko usłyszeć o tym miejscu, a teraz sama tam byłam. Wychodząc z lasu na szczycie Lubonia Wielkiego przywitał mnie jedyny w swoim rodzaju widok budynku schroniska, pamiętający jeszcze czasy czasy przedwojenne. Jego charakter pozostał właściwie niezmieniony od czasu 1931 roku, kiedy to nastąpiło uroczyste otwarcie i poświęcenie budynku schroniska. Na wysokiej murowanej "ścianie" postawiono budynek z desek, który opiera się skutecznie upływającemu czasowi. Wrażenie było dla mnie tym bardziej niezwykłe, iż w momencie wyjścia na szczyt strasznie wiało. Jak to zwykle w górach bywa pogoda w przeciągu godziny zmieniła się diametralnie i z czystego nieboskłonu pozostały już tylko wspomnienia. Teraz całe niebo zasnute było ciemnymi chmurami, a wiatr zrzucał z drzew szyszki i niewielkie gałązki.
Chowając się przed wiatrem i chłodem w zaciszu schroniska od razu poczuliśmy klimat tego miejsca. Tuż za drzwiami jest wielka ściana z pozostawionymi pamiątkowymi wpisami ludzi, którzy gościli na Luboniu. Dalej jest niewielki bufecik serwujący przepyszne pierogi. Ciepła herbata i ciepły posiłek poprawiły nastroje na tyle, że poszliśmy zwiedzać najbliższą okolicę. A jest tam co oglądać...
Przebłyski pogodowe (czyli chwile, kiedy nie wiało) dały możliwość uchwycenia naprawdę ciekawych widoków ze szczytu. 
Ponieważ zaczęło padać zdecydowaliśmy się na rozdzielenie. Wiem, wiem, że w górach tego robić się nie powinno, ale nie było wyjścia. Ja i Bączek schodziliśmy szlakiem niebieskim na Zaryte, a tymczasem Tata wrócił szlakiem czerwonym po samochód i miał po nas przyjechać.
Powrót inną drogą otworzył przed nami nowe możliwości. Po pierwsze podejście nie było strome, więc schodziliśmy sobie powoli, spacerkiem, bo pomiędzy drzewami deszcz był prawie nieodczuwalny, a po drugie mieliśmy okazję zobaczyć w całej okazałości panoramę Tatr. Przyznam, że deszcz nieco pokrzyżował mi plany, bo jeszcze przez moment zastanawiałam się, czy nie schodzić przez Perć Borkowskiego i Rezerwat Luboń Wielki. Bardzo znajomy Pan Przewodnik z Koninek nam ją polecał, jako jedną jedyną i niepowtarzalną w tych okolicach. Uznałam jednak, że jak na jeden raz wystarczy nam wrażeń. Perć Borkowskiego i gołoborze będą śliskie, a przez to niezbyt bezpieczne. Szczególnie dla sześciolatka.
Niebieski szlak zaprowadził nas częściowo lasem, a częściowo łąkami prostu do Zarytego, gdzie przy pierwszych dla nas 
(i ostatnich dla wychodzących na szlak) zabudowaniach czekał na nas samochód.
 
Luboń jest takim miejscem, do którego od razu po zejściu zapragnęłam wrócić. Może kolejnym razem zdecydujemy się na wyjście żółtym szlakiem...
 
więcej: tutajtutaj i tutaj.


http://www.przetarteszlaki.blogspot.com/2013/04/lubonwielkiporazpierwszywrzesien.html

B.Wyspowy 3x Luboń Wielki

Autor: MarcinS

Opracowano: 2014-01-19 19:23:33

Trasa: Przełęcz Glisne Schronisko PTTK Luboń Wielki Rabka Zaryte PKS Rabka-Zdrój Rabka Zaryte PKS Schronisko PTTK Luboń Wielki Rabka Zaryte Schronisko PTTK Luboń Wielki Przełęcz Glisne


Warunki:

Temperetaru: 7-8 C.

Wiatr: Brak / słaby.

Czas przejścia:

Całkowity: 4.30

Marsz: 4.15


Szlak długodystansowy Brzeźnica – Łopuszna 98 km - 4 dni

Autor: mynaszlaku

Opracowano: 2014-09-10 19:59:32

Trasa: Brzeźnica Trawna Góra Draboż Przytkowice PKP Kalwaria Lanckorona (PKP) Lanckorońska Góra Lanckorona Przełęcz Sanguszki Babica Zachodnia Bieńkówka Koskowa Góra Goryle Wyżne Polana Gronie Przykrzec Jordanów przystanek PKS Luboń Mały Schronisko PTTK Luboń Wielki Rabka Zaryte Rabka-Zdrój Olszówka Poręba Wielka Poręba Wielka Koninki Schronisko PTTK na Turbaczu Zarębek Łopuszna


http://mynaszlaku.pl/szlak-dlugodystansowy-brzeznica-lopuszna-etap-1-brzeznica-lanckorona/

http://mynaszlaku.pl/szlak-dlugodystansowy-brzeznica-lopuszna-etap-2-lanckorona-jordanow/

http://mynaszlaku.pl/szlak-dlugodystansowy-brzeznica-lopuszna-etap-3-jordanow-rabka-zdroj/

http://mynaszlaku.pl/szlak-dlugodystansowy-brzeznica-lopuszna-etap-4-rabka-zdroj-lopuszna/


http://mynaszlaku.pl/szlak-dlugodystansowy-brzeznica-lopuszna-etap-1-brzeznica-lanckorona/

Luboń Wielki

Autor: RudaBeskidzka

Opracowano: 2021-03-26 12:59:02

Trasa: Rabka Zaryte Schronisko PTTK Luboń Wielki Rabka Zaryte


Beskid wyspowy po raz pierwszy – na pewno nie ostatni. Jak to się mówi Luboń Wielki wszedł mi na ambicję.
Punkt startowy Rabka-Zaryte. Koło Lewiatana w dół i nieco niżej auto zostawiamy na łące. Co prawda obok sklepu są miejsca ale płatne i ceny są raczej z kosmosu bo znaki krzyczą 50zł/godz parkowania. Ruszamy na Luboń Wielki niebieskim szlakiem. Zaczyna się on przy stacji PKP Rabka-Zaryte, potem biegnie obok szkoły, aby po przejściu między domami wyprowadzić nas na szlak wzdłuż łąk. W piątek do południa cały czas padało, więc w momencie gdy koło 15 ruszyłyśmy na szlak, był on wyjątkowo błotnisty. Szlak dobrze oznaczony widokowy, niebyt wymagający. W powietrzu ewidentnie czuć już wiosnę, choć na pewnej wysokości jeszcze zalegał śnieg i lód (całe szczęście raczki nadal w plecaku). Po drodze znajduje prawdopodobnie grób (krzyż i znicze pozwalają mi tak domniemywać) ewentualnie kapliczka – jako że bywam monotematyczna – zapadła mi w pamięć, zresztą zobacz zdjęcia. Dojście do schroniska na Luboniu zajęło nam jakieś 90 minut. I tu spotyka nas kilka niespodzianek i tych dobrych i tych złych. Zacznijmy od dobrych. Schronisko jest wyjątkowe – taka wieża, jedni nazywają ją chatką na kurzej nóżce, inni domem muminków inni wieżą. Mi się bardzo podoba. Zostało ono oddane do użytku w 1931 roku. Widok jest niesamowity – piękna panorama, a nam się udało jeszcze trafić na złotą godzinę. Kolejna niespodzianka – rzeźba Światowida (Świętowit). Teraz minus – schronisko zostało uznane za najgorsze w plebiscycie 2019. Nie dziwię się. Toaleta a właściwie latryna, właściwie brak pamiątek – magnesów, przypinek, kiepskie zaopatrzenie, a po zamówieniu barszczu otrzymuje się ciepły płyn z proszku. No i ta okropna wieża przekaźnikowa, okej jest pokryta swojską jakby ludową elewacją, która zasłania beton, ale jednak nie mój klimat. Obsługa schroniska – miła, ale specyficzna. Nie znamy okolic, więc pytamy czy lepiej schodzić niebieskim czy żółtym – mówią żółtym będzie spoko. Nie było spoko, zeszłyśmy kawałek i choć szlak piękny bo skalisty z elementami wspinaczki, to jednak zmierzch i kiepskie oznaczenie spowodowały, że rozsądek zwyciężył i wróciłyśmy do schroniska i schodziłyśmy niebieskim po zmierzchu. Szlak żółty zauroczył mnie jednak na tyle, że na pewno wrócę na Biernatkę (bo tak jest nazywana przez lokalsów) żółtym szlakiem na podejście.
W ogóle z Luboniem jest związanych wiele legend. Czy ktoś jest ciekawy tych legend?

 


https://www.facebook.com/RudaBeskidzka